Go to full page →

Nie istniejące trudności SS1 36

Widziałam w duchu, że umysły niektórych członków Kościoła nie zajmowały się tym, co było właściwe. Nie weszły jakby na odpowiednie tory. Zwrócono mi uwagę na pewne dziwne zjawisko: oto niektórzy zaczęli osądzać braci według własnego osobliwego zrozumienia. Gdy tylko ktoś wyraźnie się z nimi nie zgodził, natychmiast powstawało starcie i problem. Do nich stosują się słowa: “Ślepi przewodnicy! Przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda”. Mateusza 23,24. Takie rozważania, spekulacje i poglądy trwają zbyt długo uzyskując w zborze prawo obywatelstwa i powodują, że ludzie w rzeczywistości chwytają plewy zamiast ziarna. Gdy w Kościele nie ma żadnych prawdziwych trudności, stwarza się pozory. Umysły członków Kościoła i sług Pańskich są przez siły zła odwodzone od Boga, prawdy i niebios po to, by pogrążyły się w ciemności. Szatan znajduje w dziele odwodzenia człowieka od dobra upodobanie i rozkosz. Jest to dla niego prawdziwą ucztą. Nie są to bynajmniej te doświadczenia, które mają na celu oczyszczenie Kościoła i ostateczne wzmocnienie siły ludu Bożego. SS1 36.4

Widziałam, że niektórzy spośród członków stali się duchowo nieużyteczni. Czas spędzali na usuwaniu wad braci, zwracali im uwagę na każdy błąd i pomnażali tylko ich udrękę. Tak postępując, umysłem nie byli ani przy Bogu, ani przy prawdzie. Znajdowali się tam, gdzie życzył sobie szatan, przy bliźnich. Zaniedbali własne dusze, rzadko widzą i znają własne błędy. Są zbyt zajęci błędami innych, aby mogli we właściwy sposób spojrzeć w głąb swojej duszy, w głąb własnego serca. Uwagę ich przykuwa czyjeś modne ubranie lub inne tego rodzaju rzeczy. Muszą o tym z kimś porozmawiać, a takie rozmowy zajmują im całe tygodnie. Widziałam, że cała religia niektórych biednych dusz zawiera się w obserwowaniu ubrań i zachowania współbraci oraz w wyszukiwaniu u nich błędów. Dopóki nie zmienią swego postępowania, nie będzie dla nich miejsca w niebie, ponieważ i tam znaleźliby uchybienia — nawet u samego Pana. SS1 36.5

Anioł powiedział: “Jedność z Bogiem to sprawa osobista”. Chodzi tu o nasz osobisty stosunek do Boga. Kto się troszczy jedynie o błędy i uchybienia innych, nie widzi swoich błędów i uchybień. Tacy ludzie mogą wyleczyć się ze swych brzydkich przyzwyczajeń przez osobistą rozmowę z tymi, których oskarżają. Ale ta chrześcijańska postawa na pewno będzie dla nich tak trudna, że prędzej zaniechają swych krytyk, niż staną przed tymi, których oskarżają. Łatwo jest obracać językiem i swobodnie wypowiadać się na temat tego czy innego człowieka w jego nieobecności. SS1 37.1