Go to full page →

Podróż ZD 229

W towarzystwie przyjaciółki oraz kaznodziei J. N. Loughborough opuściliśmy San Francisko po południu 10. marca 1878 roku na pokładzie parowca Oregon. Kapitan Cooner, który dowodził tym wspaniałym parowcem, był bardzo troskliwy w stosunku do pasażerów. Gdy minęliśmy Golden Gate, wypłynęliśmy na wody oceanu, które były wzburzone. Wiał przeciwny wiatr a parowiec gwałtownie unosił się i opadał. Wiatr jak oszalały chłostał wody oceanu. Obserwowałam zachmurzone niebo, fale wysokie jak góry rozbijające się na wszystkie kolory tęczy. Widok był wspaniały i straszliwy a ja byłam pełna strachu rozmyślając o tajemnicach głębi. Była przerażająca w swoim gniewie i jednocześnie pełna piękna gdy fale z hukiem narastały aby gwałtownie spaść w dół z żałobnym łkaniem. Mogłam podziwiać demonstrację Bożej potęgi poruszającej niespokojne wody, jęk bezlitosnych wiatrów poruszających fale w górę jakby w konwulsjach agonii. ZD 229.3

Gdy spojrzałam na szalejące białe bałwany, przypomniałam sobie scenę z życia Chrystusa gdy uczniowie posłuszni rozkazowi Mistrza weszli do łodzi by popłynąć na drugą stronę morza. ZD 230.1

Wszyscy w pobliżu udali się do swoich kabin ale ja zostałam na pokładzie. Kapitan dostarczył mi pokładowe krzesło i koce do ochrony przed chłodnym powietrzem. Wiedziałam że jeśli udam się do kabiny, będę chora. Noc nadeszła, ciemności pokryły morze a fale groźnie uderzały o okręt. Ten potężny statek był zaledwie okruchem na bezkresnych wodach ale strzeżony i chroniony przez niebiańskich aniołów wypełniających wolę Ojca. W każdej chwili mogliśmy być połknięci przez fale tak iż po wspaniałym statku nie byłoby ani śladu. Ale Bóg, który karmi kruki, który liczy włosy na naszej głowie, nie zapomniał o nas. ZD 230.2

Ostatniej nocy na statku miałam największą wdzięczność do niebiańskiego Ojca, była to lekcja, której nigdy nie zapomnę. Bóg przemówił do mojego serca w sztormie, w falach i w spokoju, który potem nastąpił. I jakże Mu nie oddać chwały? Jak człowiek może swą wolę przeciwstawić woli Bożej? Jak możemy być nieposłuszni rozkazom tak potężnego Dawcy? Czy możemy spierać się z Największą Wysokością będącą źródłem wszelkiej mocy, z którego serca wypływa nieskończona miłość i błogosławieństwa dla swoich stworzeń? ZD 230.3