Loading...
Larger font
Smaller font
Copy
Print
Contents
Życie Jezusa - Contents
  • Results
  • Related
  • Featured
No results found for: "".
  • Weighted Relevancy
  • Content Sequence
  • Relevancy
  • Earliest First
  • Latest First
    Larger font
    Smaller font
    Copy
    Print
    Contents

    Rozdział 19 — Przy studni Jakuba

    Rozdział napisany w oparciu o Ewangelię Jana 4,1-42.

    W drodze do Galilei Jezus przechodził przez Samarię. Było południe, gdy dotarł do pięknej doliny Sychem, u której wejścia znajdowała się studnia Jakuba. Zmęczony podróżą usiadł, aby odpocząć, a uczniowie poszli kupić pożywienie.ZJ 125.1

    Żydzi i Samarytanie byli zaciętymi wrogami i, na ile to było możliwe, unikali wszelkich wzajemnych kontaktów. Wymiana handlowa z Samarytanami w koniecznych przypadkach była dozwolona przez rabinów, lecz stosunki towarzyskie surowo potępiano. Żyd nie mógł pożyczać od Samarytanina, ani korzystać z jego uprzejmości, nie mógł nawet przyjąć od niego kawałka chleba czy kubka wody. Uczniowie, kupując pożywienie, pozostali wierni zwyczajom swego narodu, lecz nie przekraczali dozwolonej granicy. Zwrócenie się o pomoc do Samarytanina lub wyświadczenie mu jakiejś przysługi nie przychodziło na myśl nawet uczniom Chrystusa.ZJ 125.2

    Jezus spocząwszy przy studni był osłabiony z głodu i pragnienia. Trwająca od rana podróż była uciążliwa, a obecnie w samo południe słońce mocno dawało się we znaki. Pragnienie potęgowało się jeszcze na myśl o zimnej, orzeźwiającej wodzie, będącej tak blisko, której jednak nie mógł zaczerpnąć, ponieważ nie miał ani sznura, ani dzbana, a studnia była głęboka. Podzielał los zwykłego człowieka, dlatego i teraz siedział oczekując, aż ktoś nadejdzie, aby zaczerpnąć wody.ZJ 125.3

    W pewnej chwili zbliżyła się do studni niewiasta samarytańska i nie widząc Jezusa napełniła swój dzban wodą. Gdy miała wracać, Jezus poprosił ją o wodę do picia. Takiej uprzejmości nie odmówiłby nikt pochodzący ze Wschodu, ponieważ woda była zwana tu “darem Bożym”. Ofiarowanie wody spragnionemu podróżnemu uważane było za obowiązek tak święty, że Arabowie na pustyni gotowi byli zboczyć ze swej drogi, aby go spełnić. Nienawiść, jaka istniała między Żydami a Samarytanami, hamowała niewiastę w wyświadczeniu uprzejmości Jezusowi, lecz Zbawiciel szukał klucza do jej serca i z taktem wypływającym z boskiej miłości poprosił ją o przysługę. Uprzejma propozycja mogła być odrzucona, lecz zaufanie budzi również zaufanie. Król niebios nawiedził tę zbłąkaną duszę prosząc o przysługę z jej rąk. Ten, który stworzył oceany, panował nad wodami w głębinach, który otwierał źródła i ziemskie kanały, odpoczywał teraz zmęczony przy studni Jakuba i nawet w tak nikłej sprawie, jak łyk wody, był uzależniony od uprzejmości cudzoziemki.ZJ 125.4

    Kobieta widziała, że Jezus jest Żydem. W zdumieniu zamiast spełnić Jego prośbę, próbowała zrozumieć, dlaczego się do niej zwraca. “Jakże Ty, będąc Żydem” — powiedziała — “prosisz mnie, Samarytankę, o wodę?”.ZJ 126.1

    Na to odpowiedział Jezus: “Gdybyś znała dar Boży i tego, który mówi do ciebie: Daj mi pić, wtedy sama prosiłabyś go, i dałby ci wody żywej”. Dziwisz się, że proszę cię o tak małą przysługę, jak łyk wody ze studni u twych stóp. Gdybyś ty poprosiła Mnie, dałbym ci do picia wodę życia wiecznego.ZJ 126.2

    Niewiasta nie zrozumiała słów Chrystusa, wyczuła jednak ich uroczyste znaczenie. Wtedy też zmieniła swoje lekkie, żartobliwe zachowanie. Sądząc, że Jezus miał na myśli studnię, która się przed nim znajdowała, rzekła: “Panie, nie masz nawet czerpaka, a studnia jest głęboka, skądże więc masz tę wodę żywą? Czy może Ty jesteś większy od ojca naszego Jakuba, który dał nam tę studnię i sam z niej pił?” Niewiasta widziała przed sobą jedynie spragnionego wędrowca, zmęczonego drogą i zakurzonego, lecz w myśli porównywała go z szanowanym patriarchą Jakubem. Podzielała naturalnie przekonanie, że żadna inna studnia nie dorówna tej, którą założyli ojcowie. Patrzyła wstecz ku przodkom i w przyszłość, obiecującą przyjście Mesjasza, podczas gdy Nadzieja jej ojców, sam Mesjasz, stał przy niej, a ona Go nie rozpoznała. Ile spragninych dusz stoi dziś w pobliżu tego żywego źródła, a szuka gdzieś daleko źródeł życia! “Nie mów w sercu swym: Kto wstąpi do nieba? To znaczy, aby Chrystusa sprowadzić na dół; Albo: Kto zstąpi do otchłani? To znaczy, aby Chrystusa wywieść z martwych w górę. (...) Blisko ciebie jest słowo, w ustach twoich i w sercu twoim. (...) Bo jeśli ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, i uwierzysz w sercu swoim, że Bóg wzbudził go z martwych, zbawiony będziesz.” Rzymian 10,6-9.ZJ 126.3

    Jezus nie od razu odpowiedział na pytanie dotyczące Jego samego, lecz rzekł z uroczystą powagą: “Każdy, kto pije tę wodę, znowu pragnąć będzie; ale kto napije się wody, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskującej ku żywotowi wiecznemu.” Jana 4,11-14.ZJ 126.4

    Każdy, kto gasi swoje pragnienie przy źródłach tego świata, znowu zapragnie. Wszędzie przejawia się niezadowolenie ludzi, ponieważ każdy człowiek tęskni za czymś, co by zaspokoiło potrzebę jego duszy. Jest tylko Jeden, który może sprostać temu pragnieniu. “Pragnieniem wszystkich narodów” i potrzebą świata jest Chrystus. Łaska Boga, której tylko On sam udziela, jest wodą życia, oczyszczającą i pokrzepiającą duszę.ZJ 126.5

    Jezus nie propaguje idei, że jeden łyk wody życia wystarczy temu, kto ją pije. Ten, kto chociaż raz zakosztował miłości Chrystusa, stale będzie jej pragnął, a nie będzie już szukać niczego innego. Bogactwa, zaszczyty i przyjemności tego świata nie będą go pociągać. Stałym zawołaniem jego serca będzie: Więcej Ciebie! A Ten, który objawił duszy ludzkiej jej potrzebę, czeka, by zaspokoić jej głód i pragnienie. Chociaż zawiodą wszelkie ludzkie źródła i rachuby; chociaż cysterny opróżnią się, a zbiorniki wody wyschną, ale nasz Odkupiciel pozostanie niewyczerpanym źródłem. Możemy pić bez ustanku, a każdy znajdzie dopływ świeżej wody. Każdy, w kim zamieszkał Chrystus, nosi w sobie źródło błogosławieństwa — “źródło wody wytryskującej ku żywotowi wiecznemu”. Z tej studni może czerpać siłę i łaskę, wystarczające dla zaspokojenia wszystkich jego potrzebZJ 127.1

    Gdy Jezus mówił o żywej wodzie, kobieta przyglądała Mu się z pełną zdziwienia uwagą, gdyż wzbudził jej zainteresowanie i wywołał tęsknotę za darem, o którym mówił. Zrozumiała, że nie mówił o wodzie ze studni Jakuba, gdyż tę wodę piła stale i wciąż była spragniona. “Panie”, rzekła, “daj mi tej wody, abym nie pragnęła i tu nie przychodziła, by czerpać wodę”.ZJ 127.2

    Teraz Jezus nagle zmienił temat rozmowy. Zanim ta dusza będzie mogła przyjąć ten dar, który pragnął jej dać, musi poznać swój grzech i swego Zbawiciela. Chrystus rzekł do niej: “Idź, zawołaj męża swego i wróć tutaj!”. Odpowiedziała: “Nie mam męża” i usiłowała uniknąć dalszych pytań na ten temat. Ale Zbawiciel mówił dalej: “Dobrze powiedziałaś: Nie mam męża. Miałaś bowiem pięciu mężów, a ten, którego teraz masz, nie jest twoim mężem; prawdę powiedziałaś”.ZJ 127.3

    Kobieta zadrżała. Tajemnicza ręka odwracała karty księgi jej życia, ujawniając to, co chciałaby na zawsze ukryć. Kim mógł być Ten, który potrafił czytać tajemnice jej życia? Pomyślała o wieczności i o przyszłym sądzie, kiedy wszystko, co teraz jest ukryte, zostanie ujawnione. Tak oto zostało obudzone jej sumienie.ZJ 127.4

    Nie była w stanie niczemu zaprzeczyć, lecz usiłowała uniknąć wszelkiej rozmowy na temat tak dla niej nieprzyjemny. Powiedziała z głęboką czcią: “Panie, widzę, żeś prorok”. Potem, chcąc uciszyć sumienie, zaczęła mówić o religijnych sprzecznościach. Jeżeli jest to prorok, z pewnością będzie mógł wyjaśnić jej sprawy, które od tak dawna były przedmiotem sporów.ZJ 127.5

    Jezus cierpliwie pozwolił jej skierować rozmowę na pożądane przez nią tory, lecz nadal czekał na okazję, aby móc znów wkroczyć ze słowem prawdy do jej serca. “Ojcowie nasi na tej górze oddawali Bogu cześć”, rzekła, “wy zaś mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy Bogu cześć oddawać”. Przed ich oczami wznosiła się góra Garizim. Świątynia znajdująca się tam uległa zniszczeniu, a jedynie ołtarz ocalał. To miejsce kultu stanowiło przedmiot sporu między Żydami i Samarytanami. Wielu z przodków tego narodu należało niegdyś do Izraela, lecz z powodu ich grzechów Bóg oddał ich pod panowanie pogańskiego narodu. Od wielu pokoleń zmieszali się z bałwochwalcami, których religia stopniowo skaziła ich własną. Twierdzili co prawda, że ich bóstwa miały jedynie przypominać im żywego Boga, Władcę wszechświata, niemniej jednak zaczęli czcić rzeźbione wizerunki.ZJ 127.6

    Gdy za czasów Ezdrasza podjęta została odbudowa świątyni w Jerozolimie, Samarytanie chcieli przyłączyć się do Żydów w jej wznoszeniu. Odmówiono im jednak tego przywileju i od tego czasu datowała się szczególna wrogość między dwoma narodami. Samarytanie wybudowali konkurującą świątynię na górze Garizim, w której modlili się według obrządku Mojżeszowego, jakkolwiek nie zrezygnowali całkowicie z bałwochwalstwa. Spotkały ich jednak nieszczęścia, w czasie których ich świątynia została zniszczona przez wrogów, i zdawało się, że ciąży na nich przekleństwo. Pomimo to trwali przy swoich tradycjach i formach kultu. Odmówili uznania świątyni w Jerozolimie za dom Boży i nie pogodzili się z tym, że żydowska religia była lepsza od ich własnej.ZJ 128.1

    Odpowiadając kobiecie Jezus rzekł: “Niewiasto, wierz mi, że nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie oddawali czci Ojcu. Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy, bo zbawienie pochodzi od Żydów”. W ten sposób dowiódł jej, że wolny jest od przesądów, jakie mieli Żydzi w stosunku do Samarytan. Teraz zamierzał pokonać uprzedzenia Samarytan wobec Żydów. Wspominając o fakcie, że wiarę Samarytan skaziło bałwochwalstwo, Jezus podkreślił, że wielkie prawdy o odkupieniu zostały przekazane Żydom i że to wśród nich miał pokazać się Mesjasz. W Piśmie Świętym Żydzi otrzymali wyraźne wskazówki o istocie Boga i o zasadach Jego panowania. Jezus zaliczył siebie do Żydów jako do tych, którym Bóg objawił wiedzę o sobie.ZJ 128.2

    Pragnął wznieść myśli swojej słuchaczki ponad sprawy form, ceremonii i polemik. Dlatego rzekł: “Lecz nadchodzi godzina i teraz jest, kiedy prawdziwi czciciele będą oddawali Ojcu cześć w duchu i w prawdzie; bo i Ojciec takich szuka, którzy by mu tak cześć oddawali. Bóg jest duchem, a ci, którzy mu cześć oddają, winni mu ją oddawać w duchu i w prawdzie”.ZJ 128.3

    W tej wypowiedzi zawarta jest ta prawda, którą Jezus odkrył Nikodemowi, mówiąc: “Jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może ujrzeć Królestwa Bożego”. Jana 3,3. Przebywanie na świętej górze lub w kościele nie daje człowiekowi łączności z niebem. Religia nie może być sprowadzona do zewnętrznych form i ceremonii. Ta religia, która przychodzi od Boga, jest jedyną, która prowadzi do Niego. Jeżeli pragniemy służyć Mu we właściwy sposób, musimy się narodzić z Ducha Świętego. To oczyści nasze serce i odnowi umysł, dając nam zdolność poznawania i miłowania Boga; wzbudzi w nas dobrowolne posłuszeństwo wobec wszystkich Jego wymagań. Na tym polega prawdziwa religia. Taki jest owoc działania Ducha Świętego. Duch czuwa nad każdym szczerze modlącym się i taka modlitwa przyjemna jest Bogu. Wszędzie tam, gdzie dusza wyrywa się do Boga, widoczna jest praca Ducha Świętego, a Bóg objawia tej duszy siebie. Takich czcicieli Bóg pragnie i czyni ich swymi synami i córkami.ZJ 128.4

    Słowa Chrystusa wypowiedziane do rozmawiającej z Nim kobiety wywarły na niej silne wrażenie, ponieważ nie słyszała ich ani od swoich, ani też od żydowskich kapłanów. Teraz w miarę tego, jak przed jej oczami przesuwał się obraz dawnego jej życia, zaczęła odczuwać, w jak wielkiej jest potrzebie. Uświadomiła sobie pragnienie swej duszy, którego wody ze źródła w Sychar nie mogłyby nigdy zaspokoić. Do tej pory nic, co spotkała, nie obudziło w niej tak wzniosłej potrzeby. Jezus przekonał ją, że odczytał tajemnice jej życia, ale mimo to czuła teraz, że był On jej przyjacielem, litował się nad nią i kochał ją. Choć już sama Jego obecność potępiała jej grzech, nie wyrzekł ani słowa wyrzutu, mówiąc o swej łasce, która może odnowić jej duszę. W kobiecie zaczęło rodzić się przekonanie co do Jego osoby. W jej umyśle powstało pytanie, czy nie jest to tak dawno oczekiwany Mesjasz. Dlatego też rzekła: “Wiem, że przyjdzie Mesjasz (to znaczy Chrystus); gdy On przyjdzie, wszystko nam oznajmi”. Jezus odpowiedział: “Ja, który mówię z tobą, jestem nim”.ZJ 129.1

    Gdy niewiasta usłyszała te słowa, wiara napełniła jej serce i uznała cudowną wieść z ust boskiego Nauczyciela.ZJ 129.2

    W kobiecie tkwił umysł zdolny do oceniania wypadków. Interesując się Pismem Świętym, była gotowa do przyjęcia najbardziej wzniosłego objawienia, a Duch Święty przygotował jej umysł na światło prawdy. Czytała obietnicę zawartą w Starym Testamencie: “Proroka takiego jak ja jestem, wzbudzi ci Pan, Bóg twój, spośród ciebie, spośród twoich braci. Jego słuchać będziecie.” 5 Mojżeszowa 18,15. Bardzo chciała zrozumieć to proroctwo, dlatego też światło zaczęło rozjaśniać jej umysł. Woda życia i duchowe życie, którymi Chrystus obdarza spragnione dusze, zapadały do jej serca, gdyż Duch Pana pracował nad nią.ZJ 129.3

    Takiego wyraźnego oświadczenia Chrystus nie mógłby złożyć wobec żydowskich faryzeuszy, bowiem w stosunkach z nimi zachowywał znacznie większą rezerwę. To, czego nie ujawniono Żydom i co uczniowie mieli zatrzymać w sekrecie, zostało powierzone tej niewieście. Jezus wiedział, że użyje ona swojej wiedzy, by nakłonić innych do udziału w Jego łasce.ZJ 129.4

    Powróciwszy uczniowie byli zdziwieni widokiem swego Mistrza, rozmawiającego z kobietą. Nie tknął wody, której tak pragnął, ani przyniesionego przez uczniów pożywienia. Po odejściu kobiety uczniowie namawiali Go do jedzenia. Był jednak milczący i pogrążony w rozmyślaniach. Twarz Jego promieniała i uczniowie obawiali się przerwać Jego obcowanie z niebem. Wiedzieli jednak, że jest osłabiony i zmęczony i że ich obowiązkiem było przypomnieć Mu o Jego fizycznych potrzebach. Jezus docenił ich przywiązanie i rzekł: “Ja mam pokarm do jedzenia, o którym wy nie wiecie”.ZJ 129.5

    Uczniowie dziwili się, kto mógł przynieść Mu jedzenie, lecz On im wytłumaczył: “Moim pokarmem jest pełnić wolę tego, który mnie posłał, i dokonać jego dzieła”. Jana 4,34. Jezus cieszył się, że Jego słowa rozbudziły sumienie kobiety. Widział, że piła wodę życia, i przez to Jego własny głód i pragnienie zostały zaspokojone. Spełnienie misji zleconej przez niebo dodało Zbawicielowi sił w pełnieniu Jego dzieła i wzniosło Go ponad potrzeby ludzkie. Udzielenie posługi dla duszy spragnionej prawdy było dla Niego ważniejsze niż jedzenie i picie. Było dla Niego pocieszeniem i pokrzepieniem. Dusza jego żyła czyniąc dobro.ZJ 130.1

    Nasz Odkupiciel pragnął być rozpoznanym. Był spragniony życzliwości i miłości tych, których odkupił swą własną krwią. Nie dającym się wypowiedzieć pragnieniem było, aby przychodzili do Niego i brali życie. Jak matka czeka na pierwszy uśmiech swego maleństwa, który świadczy o istnieniu jego inteligencji, tak Chrystus oczekiwał na oznaki wdzięcznej miłości, która świadczyłaby o narodzeniu duchowego życia człowieka.ZJ 130.2

    Kobietę ogarnęła radość, gdy słuchała słów Chrystusa. Cudowne objawienie obudziło w niej głębokie wzruszenie. Zostawiając naczynia z wodą wróciła do miasta, aby zanieść tę wieść innym. Jezus wiedział, dlaczego odeszła. Pozostawienie naczyń z wodą było nieomylnym znakiem wrażenia, jakie wywarły na niej Jego słowa. W jej duszy zrodziło się gorące pragnienie otrzymania wody życia; zapomniała po co przyszła do studni i o pragnieniu Zbawiciela, które miała zamiar zaspokoić. Z sercem wypełnionym radością przyspieszyła kroku, aby podzielić się z innymi drogocennym światłem, które otrzymała.ZJ 130.3

    “Chodźcie, zobaczcie człowieka, który powiedział mi wszystko, co uczyniłam” oznajmiła ludziom w mieście. “Czy to nie jest Chrystus?”. Jej słowa poruszyły ich serca. Twarz kobiety nabrała nowego wyrazu, a cały jej wygląd był zmieniony. Wszyscy pragnęli zobaczyć Jezusa. “Wyszli więc z miasta i przyszli do niego”.ZJ 130.4

    Jezus siedział wciąż przy studni i spoglądał na roztaczające się przed Nim łany zboża, których delikatna zieloność skąpana była w złocie promieni słonecznych. Zwracając uwagę uczniów na ten widok Jezus użył go jako symbolu: “Czy wy nie mówicie: Jeszcze cztery miesiące, a nadejdzie żniwo? Otóż mówię wam: Podnieście oczy swoje i spójrzcie na pola, że już są dojrzałe do żniwa”. Mówiąc to Jezus spoglądał na grupę ludzi zbliżającą się do studni. Pozostawały cztery miesiące do żniw, lecz tu było żniwo gotowe dla żniwiarza.ZJ 130.5

    “Żniwiarz odbiera zapłatę”, rzekł, “i zbiera plon na żywot wieczny, aby siewca i żniwiarz wspólnie się radowali. W tym właśnie sprawdza się przysłowie: Inny sieje, a inny żnie”. Chrystus miał na myśli służbę należną Bogu ze strony tych, którzy otrzymali Ewangelię. Powinni być Jego żywymi przedstawicielami.ZJ 130.6

    Bóg wymaga ich osobistej służby. Toteż zarówno siejąc, jak i żnąc, wykonujemy pracę dla Boga. Jeden rozsiewa nasiona, drugi zbiera plony; zarówno siewca, jak i żniwiarz, obaj otrzymują swoją zapłatę i wspólnie się cieszą z nagrody otrzymanej za swój trud.ZJ 131.1

    Jezus rzekł do uczniów: “Ja posłałem was żąć to, nad czym wy nie trudziliście się; inni się trudzili, a wy zebraliście plon ich pracy”. Zbawiciel mówił tu o wielkim żniwie, jakie miało nastąpić w dzień Zielonych Świąt. Przypomniał w ten sposób, że żniwo to nie będzie wynikiem ich pracy, lecz że wejdą na grunt przygotowany przez innych. Już od upadku Adama Chrystus rozsiewał ziarno słowa w sercach swych wybranych sług, aby siali je w ludzkich sercach. A niewidzialna, choć wszechpotężna siła oddziaływała cicho, lecz skutecznie, przygotowując żniwa. Rosa, deszcz i słońce Bożej łaski wzmacniały i odżywiały nasiona prawdy. Chrystusowi przypadło nawilżenie tych nasion własną krwią. Jego uczniom dany został przywilej wykonywania pracy wspólnie z Bogiem. Stali się współpracownikami Chrystusa oraz świętych mężów, żyjących w dawnych czasach. Podczas zesłania Ducha Świętego w Zielone Święta tysiące ludzi nawróciły się w jednym dniu. Był to owoc zasiewu Chrystusa, zbiory Jego pracy.ZJ 131.2

    W słowach wypowiedzianych do kobiety przy studni posiane zostało dobre ziarno, które przyniosło szybkie zbiory. Samarytanie przyszli i słuchali Jezusa, i uwierzyli w Niego. Tłocząc się wokół Niego przy studni, zasypywali Go pytaniami i gorliwie przyjmowali Jego nauki o wielu rzeczach dotąd im obcych. W miarę słuchania ich zakłopotanie ustępowało. Byli na podobieństwo ludzi, którzy w wielkiej ciemności dostrzegają nagły promień światła, zanim spostrzegą nastający dzień. Lecz ta krótka rozmowa nie zaspokoiła Samarytan. Zapragnęli usłyszeć więcej i aby ich przyjaciele mogli rownież posłuchać tego cudownego nauczyciela. Zaprosili Go więc do swego miasta i nalegali, by z nimi pozostał. Przebywał w Samarii przez dwa dni i wielu uwierzyło w Niego.ZJ 131.3

    Faryzeusze gardzili prostotą Jezusa. Lekceważyli Jego cuda, żądając dowodu, że jest Synem Bożym. Samarytanie natomiast nie prosili o znak i Jezus nie uczynił wśród nich cudów z wyjątkiem ukazania kobiecie przy studni tajemnic jej życia. Mimo to wielu przyjęło Go. W nowo doznanej radości mówili do kobiety: “Wierzymy już nie dzięki twemu opowiadaniu;, sami bowiem słyszeliśmy i wiemy, że ten jest prawdziwie Zbawicielem świata”.ZJ 131.4

    Samarytanie wierzyli, że Mesjasz miał przyjść nie tylko jako Odkupiciel dla Żydów, lecz dla całego świata. Duch Święty oznajmił przez Mojżesza Jego przyjście jako proroka zesłanego przez Boga. Jakubowi oznajmiono, że w Nim powstanie zbór narodów; a Abraham głosił, że w Nim będą błogosławione wszystkie narody ziemi. Na tych przekazach Pisma Świętego Samarytanie opierali swą wiarę w Mesjasza. Fakt, że Żydzi źle interpretowali nauki ostatnich proroków, przypisując pierwszemu przyjściu Chrystusa wszystkie atrybuty chwały Jego powtórnego przyjścia, doprowadził Samarytan do odrzucenia wszystkich świętych pism z wyjątkiem tego, co objawione zostało przez Mojżesza. Ponieważ Zbawiciel przekreślił tę fałszywą interpretację, wielu przyjęło również późniejsze proroctwa oraz słowa samego Chrystusa dotyczące królestwa Bożego.ZJ 131.5

    Jezus przystąpił do usuwania barier, jakie istniały między Żydami i poganami, głosząc zbawienie dla świata. Pomimo że był Żydem, chętnie przebywał wśród Samarytan, lekceważąc faryzeuszowskie zwyczaje swego narodu i wbrew przesądom przyjmował gościnę u tego pogardzanego narodu. Sypiał pod ich dachem i jadł przy ich stole, dzieląc z nimi pożywienie przygotowane i podane ich rękami, nauczał na ulicach ich miast, traktując ich z największą uprzejmością i szacunkiem.ZJ 132.1

    W jerozolimskiej świątyni dziedziniec oddzielony był niską ścianą od pozostałych części świętego gmachu. Na tej ścianie znajdowały się napisy w różnych językach ostrzegające, że tylko Żydom wolno przekraczać tę granicę. Gdyby innowierca ośmielił się przejść za wewnętrzne ogrodzenie, sprofanowałby świątynię i zapłaciłby za to życiem. Ale Jezus, który dał początek świątyni i jej nabożeństwom, przyciągnął do siebie pogan siłą ludzkiej życzliwości, gdyż Jego boska łaska obiecywała im zbawienie, które odrzucali Żydzi.ZJ 132.2

    Pobyt Jezusa w Samarii miał się okazać błogosławieństwem dla uczniów, którzy pozostawali jeszcze pod wpływem żydowskiej bigoterii. Uważali, że lojalność wobec własnego narodu nakazywała im wrogość wobec Samarytan, toteż dziwiło ich zachowanie Chrystusa. Nie mogli mimo to odmówić pójścia za Jego przykładem i przez dwa dni przebywania w Samarii ufność wobec Niego nakazywała im zapanować nad przesądami; w sercu jednak nie zgadzali się z tym. Z trudem przychodziło im zrozumieć, że lekceważenie i nienawiść należy zastąpić współczuciem i życzliwością. Dopiero po wniebowstąpieniu Pana Jego nauka wróciła do nich już w nowym świetle. Po wylaniu Ducha Świętego uczniowie przypominali sobie wygląd Chrystusa, Jego słowa, szacunek i łagodność, z jakimi odnosił się do tych pogardzanych obcokrajowców. Gdy Piotr przyszedł, aby nauczać w Samarii, wniósł do swej pracy tego samego ducha. Jan, powołany do pracy w Efezie i Smyrnie, przypomniał sobie doświadczenie w Sychem i serce jego wypełniła wdzięczność dla boskiego Nauczyciela, który przewidział trudności, z jakimi muszą się spotykać, i swym własnym przykładem okazał im pomoc.ZJ 132.3

    Zbawiciel działa nadal tak jak wtedy, gdy ofiarował kobiecie z Samarii wodę życia. Ci, którzy uważają się za Jego naśladowców, mogą gardzić ludzkimi wyrzutkami i unikać ich, lecz ani okoliczności urodzenia, ani narodowość, ani warunki życia nie odwrócą miłości Chrystusa od dzieci człowieka. Do każdej duszy, nieważne jak grzesznej, Jezus mówi: Gdybyś Mnie prosiła, dałbym ci wodę żywą.ZJ 132.4

    Rozpowszechniania Ewangelii nie można ograniczyć do szeregu nielicznych wybrańców, o których możemy myśleć, że uczynią nam zaszczyt, przyjmując ją. To poselstwo musi być przekazane wszystkim. Wszędzie tam, gdzie istnieją serca otwarte na przyjęcie prawdy, Chrystus gotów jest je nauczać. Objawia im Ojca i uczy modlitwy miłej Temu, który czyta w sercach. Wobec nich nie używa przypowieści, lecz mówi jak do kobiety przy studni: “Ja, który mówię z tobą, jestem nim”.ZJ 133.1

    Jezus usiadł przy studni Jakuba w drodze z Judei, gdzie Jego działalność nie miała przynieść obfitych owoców. Został odrzucony przez kapłanów i rabinów, a nawet ludzie zaliczający siebie do Jego uczniów nie zdołali poznać Jego boskich cech. Jezus był osłabiony i zmęczony, nie stracił jednak okazji, by przemówić do owej kobiety, choć była ona cudzoziemką, obcą Izraelowi i żyjącą w jawnym grzechu.ZJ 133.2

    Zbawiciel nie czekał, aż się zbierze większa grupa słuchaczy. Często rozpoczynał naukę, mając koło siebie zaledwie kilka osób, lecz stopniowo nowi przechodnie zatrzymywali się, aby posłuchać, aż wreszcie zbierał się tłum, który z podziwem i obawą słuchał słów Boga, zesłanych za pośrednictwem niebieskiego Nauczyciela. Słudzy Boży, działający w imieniu Chrystusa, nie mogą mieć przekonania, że nie potrafią mówić tak samo żarliwie do kilku słuchaczy, jak do wielkiego zgromadzenia. Może się zdarzyć, że tylko jeden człowiek słucha nauki, ale nikt nie jest w stanie przewidzieć, jak daleko będzie sięgał jej wpływ. Nawet uczniom Chrystusa zdawało się, że Zbawicielowi nie opłaci się tracić czasu dla niewiasty z Samarii. Lecz Jezus rozmawiał z nią poważniej i wymowniej niż z królami, radcami lub wysokimi kapłanami. Nauka, jakiej Jezus udzielił tej kobiecie, została zaniesiona do najdalszych zakątków ziemi.ZJ 133.3

    Niewiasta samarytańska po spotkaniu ze Zbawicielem przyprowadziła do Niego innych, stając się przez to bardziej czynnym misjonarzem niż Jego uczniowie. Oni bowiem nie dostrzegli w Samarii niczego, co miałoby wskazywać, że stanowi ona podatny grunt dla ich nauki. Myśli ich skupiały się na wielkim dziele do wykonania w przyszłości i nie dostrzegli, że oto wokół nich wyrosły plony gotowe do żniwa. Tymczasem za pośrednictwem wzgardzonej przez nich kobiety całe miasto przybyło, aby słuchać Zbawiciela. Ona natychmiast zaniosła światło swym rodakom.ZJ 133.4

    Niewiasta ta jest przykładem praktycznej wiary w Chrystusa. Każdy prawdziwy uczeń rodzi się dla Królestwa Bożego jako misjonarz. Ten, kto pije wodę życia, staje się sam źródłem życia. Odbiorca staje się dawcą. Łaska Chrystusa w duszy człowieka jest jak źródło bijące na pustyni, które odświeża wszystkich i nakłania znajdujących się blisko zagłady do skosztowania wody życia.ZJ 133.5

    Larger font
    Smaller font
    Copy
    Print
    Contents