Loading...
Larger font
Smaller font
Copy
Print
Contents
Wybrane poselstwa II - Contents
  • Results
  • Related
  • Featured
No results found for: "".
  • Weighted Relevancy
  • Content Sequence
  • Relevancy
  • Earliest First
  • Latest First
    Larger font
    Smaller font
    Copy
    Print
    Contents

    Rozdział 3

    Przez swoje własne złe nawyki ludzka rodzina sprowadza na siebie choroby w różnej postaci. Nie dociekają jak żyć zdrowo, a przestępowanie istoty praw przynosi opłakany stan rzeczy. Ludzie rzadko przypisują swoje cierpienia prawdziwej przyczynie — ich własnemu złemu sposobowi postępowania. Nie uznają wstrzemięźliwości w jedzeniu i robią bożka ze swojego apetytu. We wszystkich swoich nawykach okazują lekkomyślność jeśli chodzi o zdrowie i życie; a gdy wskutek tego przychodzi na nich choroba, udają przed samymi sobą, że Bóg jest jej autorem, podczas gdy ich własny zły sposób postępowania przyniósł pewny skutek. Będąc w niedoli posyłają po lekarza i w jego ręce powierzają swoje ciała, oczekując, że uczyni ich zdrowymi. Ten wydziela im lekarstwa, o których naturze nic nie wiedzą i w swoim ślepym zaufaniu połykają wszystko, co lekarz postanawia podać. W ten sposób często podawane są silne trucizny, które krępują naturę we wszystkich jej przyjaznych wysiłkach, by uzdrowić nadużycie, jakiego doznał organizm, a pacjent pośpiesznie odchodzi z tego życia.WP2 417.1

    Matka, która była jedynie lekko niedomagająca i która mogłaby powrócić do zdrowia przez powstrzymanie się od jedzenia przez krótki okres i zaprzestanie pracy, mając ciszę i odpoczynek, zamiast zrobić to posyła po lekarza. A ten, który powinien być przygotowany, by ze zrozumieniem podać kilka prostych wskazówek i ograniczeń w diecie i umieścić ją na właściwej ścieżce, albo jest zbyt nieświadomy, by to zrobić, albo zbyt zależy mu na tym, żeby otrzymać honorarium.WP2 417.2

    Sprawia, że przypadek staje się ciężki i podaje swoje trucizny, których sam, gdyby był chory, nie odważyłby się wziąć. Pacjentowi pogarsza się, a trujące lekarstwa są obficiej podawane, aż natura zostaje pokonana w swoich wysiłkach i poddaje się w walce, a matka umiera. Została zasypana lekarstwami na śmierć. Jej organizm został zatruty nie do uleczenia. Została zamordowana. Sąsiedzi i krewni zdumiewają się nad zadziwiającymi działaniami opatrzności w usunięciu matki w taki sposób w trakcie jej użyteczności, w okresie gdy jej dzieci tak bardzo potrzebują jej opieki. Krzywdzą naszego dobrego i mądrego niebiańskiego Ojca, gdy zrzucają na niego ten ciężar ludzkiego nieszczęścia. Niebiosa pragnęły, aby matka żyła, a jej przedwczesna śmierć zhańbiła Boga. Złe nawyki matki i jej zaniedbanie praw jej istoty, uczyniły ją chorą. A modne trucizny lekarza wprowadzone do organizmu zakończyły okres jej istnienia i pozostawiły bezradne, zagrożone, osierocone stadko.WP2 417.3

    Powyższe nie zawsze jest skutkiem, który następuje po leczeniu lekarstwami przez lekarza. Chorzy ludzie, którzy przyjmują te trujące lekarstwa wydają się przychodzić do zdrowia. U niektórych istnieje wystarczająca siła życiowa, by natura z niej czerpała, by tak dalece wydaliła truciznę z organizmu, że chory, mając czas odpoczynku, wraca do zdrowia. Jednak żadna zasługa nie powinna być przyznawana zażywanym lekarstwom, ponieważ one jedynie przeszkadzają naturze w jej wysiłkach. Wszelka zasługa powinna być przypisana wzmacniającym siłom natury.WP2 418.1

    Chociaż pacjent mógł wyzdrowieć, lecz potężny wysiłek natury, którego podjęcie było wymagane, by wywołać działanie, aby pokonać truciznę, nadwyrężyło organizm i skróciło życie pacjenta. Jest wielu takich, którzy nie umarli pod wpływem lekarstw, lecz jest bardzo wielu takich, którzy pozostawieni są jako bezużyteczne wraki, zrozpaczone, przygnębione i nieszczęśliwe ofiary, ciężar dla siebie samych i dla społeczeństwa.WP2 418.2

    Gdyby ci, którzy przyjmują te lekarstwa sami mieli być ofiarami, wtedy zło nie byłoby tak wielkie. Rodzice grzeszą jednak nie tylko przeciwko sobie samym połykając trujące lekarstwa, ale grzeszą przeciwko swoim dzieciom. Zanieczyszczony stan ich krwi, trucizna rozprowadzana po całym organizmie, rozbity stan fizyczny i różne choroby polekowe, jako skutek trujących lekarstw, przekazywane są ich potomstwu i pozostawiają ich jako nędzne dziedzictwo, które jest kolejną wielką przyczyną degeneracji ludzkości.WP2 418.3

    Podając swoje trujące lekarstwa lekarze zrobili bardzo wiele na rzecz wzmożenia utraty wartości ludzkości, fizycznie, umysłowo i moralnie. Wszędzie, gdzie mógłbyś pójść zobaczysz kalectwo, chorobę i niedorozwój umysłowy, które w bardzo wielu przypadkach mogą być wywiedzione bezpośrednio od trujących lekarstw, podawanych ręką lekarza jako lek na pewne dolegliwości życia. Te tak zwane leki w przeraźliwy sposób, przez srogie doświadczenie cierpienia, okazały się być dla pacjenta dalece gorsze, niż choroba, na którą przyjmowane było lekarstwo. Wszyscy, którzy posiadają elementarne zdolności powinni rozumieć potrzeby swojego własnego organizmu. Filozofia zdrowia powinna stanowić jeden z ważnych przedmiotów studiów dla naszych dzieci. Nader ważne jest, aby ludzki organizm był zrozumiany, a wtedy inteligentni mężczyźni i kobiety mogą być swoimi własnymi lekarzami. Gdyby ludzie wyciągali wnioski od przyczyny do skutku i podążali za światłem, jakie na nich świeci, to postępowaliby drogą która zapewniłaby zdrowie, a śmiertelność byłaby daleko mniejsza. Ludzie za bardzo są jednak skłonni do tego, by pozostawać w niewybaczalnej niewiedzy i powierzać swoje ciała lekarzom, zamiast sami ponosić w tej sprawie jakąś szczególną odpowiedzialność.WP2 418.4

    Zostało mi przedstawionych kilka ilustracji dotyczących tego wielkiego tematu. Pierwszą była rodzina składająca się z ojca i córki. Córka była chora, a ojciec bardzo się niepokoił z jej powodu i wezwał lekarza. Gdy ojciec zaprowadził go do pokoju chorej, okazał bolesną obawę. Lekarz zbadał pacjentkę i powiedział jedynie niewiele. Obaj opuścili pokój chorej. Ojciec poinformował lekarza, że pochował matkę, syna i córkę, a ta córka była wszystkim, co pozostało mu z jego rodziny. Z niepokojem zapytał lekarza czy ten uważał przypadek jego córki za beznadziejny.WP2 419.1

    Lekarz zapytał wtedy o naturę i długość choroby tych, którzy umarli. Ojciec z jękiem opowiedział bolesne fakty związane z chorobą jego ukochanych. “Mój syn jako pierwszy został dotknięty gorączką. Wezwałem lekarza. Powiedział, że może podać lek, który wkrótce złagodzi gorączkę. Dał mu silny lek, ale był zawiedziony jego skutkami. Gorączka została obniżona, ale choroba mojego syna niebezpiecznie się wzmogła. Ponownie został mu podany ten sam lek, nie powodując jakiejkolwiek zmiany na lepsze. Lekarz uciekał się wtedy do coraz silniejszych leków, ale mój syn nie doznał ulgi. Gorączka opuściła go, ale nie odzyskał sił. Gwałtownie osłabł i umarł.WP2 419.2

    Śmierć mojego syna tak nagła i nieoczekiwana była wielkim smutkiem dla nas wszystkich, ale szczególnie dla jego matki. Jej czuwanie i troska w jego chorobie i jej żal spowodowany jego nagłą śmiercią, to było zbyt wiele dla jej systemu nerwowego, i moja żona była wkrótce wyczerpana do ostateczności. Czułem się niezadowolony z powodu sposobu postępowania zastosowanego przez tego lekarza. Moje zaufanie do jego umiejętności zostało zachwiane i nie mogłem zatrudnić go po raz drugi. Wezwałem innego do mojej cierpiącej żony. Ten drugi lekarz dał jej obfitą dawkę opium, o której powiedział, że uśmierzy jej bóle, uspokoi jej nerwy i da jej odpoczynek, którego bardzo potrzebowała. Opium ogłupiło ją. Spała i nic nie mogło zbudzić jej z podobnego do śmierci odrętwienia. Jej puls i serce czasami biły gwałtownie, a potem stawały się coraz słabsze w swoim działaniu, aż przestała oddychać. W ten sposób umarła nie dając swojej rodzinie jednego rozpoznającego ich spojrzenia. Ta druga śmierć wydawała się czymś więcej niż mogłem znieść. Wszyscy głęboko się smuciliśmy, lecz ja znosiłem męczarnie i nie dawałem się pocieszyć.WP2 419.3

    Moja córka została dotknięta jako następna. Żal, obawa i czuwanie przeciążyły jej siły i jej wytrzymałość ustąpiła miejsca; została zaniesiona na łoże choroby. Straciłem teraz zaufanie do obu lekarzy, których zatrudniłem. Został mi polecony inny lekarz jako cieszący się powodzeniem w leczeniu chorych. I chociaż mieszkał w oddaleniu, byłem zdecydowany skorzystać z jego usługi.WP2 420.1

    Ten trzeci lekarz twierdził, że rozumie przypadek mojej córki. Powiedział, że była poważnie osłabiona i że jej system nerwowy został rozstrojony i dotknęła ją gorączka, która może być opanowana, lecz podniesienie jej z obecnego staniu osłabienia będzie wymagało czasu. Wyraził całkowitą pewność co do swojej umiejętności podźwignięcia jej. Dał jej silny lek, by złagodzić gorączkę. Zostało to osiągnięte. Gdy jednak gorączka ustąpiła, sprawa przybrała bardziej zatrważające cechy i stała się bardziej skomplikowana. Gdy zmieniły się symptomy, zmieniane były leki, by sprostać sprawie. Będąc pod wpływem nowych leków, przez pewien czas wydawała się ożywiona, co schlebiało naszym nadziejom na wyzdrowienie, czyniąc nasze rozczarowanie jedynie bardziej gorzkim, gdy się jej pogorszyło.WP2 420.2

    Ostatnim ratunkiem lekarza był kalomel. Przez pewien czas wydawała się być pomiędzy życiem a śmiercią. Wpadła w konwulsje. Gdy te najbardziej niepokojące spazmy ustały, zwróciliśmy uwagę na bolesny fakt, że jej intelekt został osłabiony. Powoli zaczęło jej się poprawiać, chociaż nadal wielce cierpiała. Jej kończyny zostały sparaliżowane na skutek silnych trucizn, jakie przyjmowała. Wiodła nędzny żywot przez kilka lat jako bezradna, żałosna ofiara i umarła w wielkiej męce”.WP2 420.3

    Po tym smutnym opowiadaniu ojciec spojrzał błagalnie na lekarza i usilnie prosił go, aby ratował jego jedyne pozostałe dziecko. Lekarz spojrzał smutno i z niepokojem, ale nie dał żadnej recepty. Wstał żeby wyjść obiecując odezwać się następnego dnia.WP2 420.4

    Była mi przedstawiona inna scena. Zostałam zabrana przed oblicze kobiety, najwyraźniej w wieku około trzydziestu lat. Obok niej stał lekarz i informował, że jej system nerwowy był rozstrojony, że jej krew była zanieczyszczona i poruszała się ospale oraz że jej żołądek był w zimnym, biernym stanie. Powiedział, że dałby jej aktywne leki, które wkrótce poprawiłyby jej stan. Dał jej proszek z buteleczki, na której było napisane: Nux vomica. Przyglądałam się, żeby zobaczyć, jaki skutek wywrze to na pacjentce. Wydawało się, że działa pomyślnie. Jej stan wydawał się lepszy. Była ożywiona, a nawet wydawała się wesoła i aktywna.WP2 420.5

    Moja uwaga została potem zwrócona na jeszcze inny przypadek. Zostałam wprowadzona do pokoju chorego młodego mężczyzny, który miał wysoką gorączkę. Lekarz stał przy łóżku cierpiącego z porcją leku zaczerpniętego z buteleczki, na której napisane było: Kalomel. Podał tę chemiczną truciznę i wydawało się, że miała miejsce zmiana, ale nie na lepsze.WP2 421.1

    Potem ukazano mi jeszcze inny przypadek. Był to przypadek kobiety, która — jak się wydawało — doznawała wielkiego bólu. Lekarz stał przy łóżku pacjentki i podawał lek zaczerpnięty z buteleczki, na której napisane było: Opium. Najpierw lekarstwo to wydawało się oddziaływać na umysł. Mówiła dziwnie, ale ostatecznie uciszyła się i zasnęła.WP2 421.2

    Moja uwaga została wtedy zwrócona na pierwszy przypadek, przypadek ojca, który stracił swoją żonę i dwoje dzieci. Lekarz był w pokoju chorej, stojąc przy łóżku cierpiącej córki. Ponownie opuścił pokój nie podając leku. Ojciec, będąc sam w obecności lekarza wydawał się głęboko poruszony i zapytał niecierpliwie: “Czy nie zamierza pan nic zrobić? Pozostawi pan moją jedyną córkę, aby umarła?” Lekarz powiedział:WP2 421.3

    “Wysłuchałem smutnej historii śmierci twojej wielce umiłowanej żony i twojej dwójki dzieci, i dowiedziałem się z twoich własnych ust, że cała trójka umarła, gdy byli pod opieką lekarzy, gdy zażywali leki przepisane i podane ich rękami. Medycyna nie uratowała twoich ukochanych, a jako lekarz uroczyście wierzę, że żadne z nich nie musiało ani nie powinno umrzeć. Mogliby wyzdrowieć, gdyby nie byli w taki sposób leczeni lekarstwami, że natura została osłabiona przez nadużycie i ostatecznie zmiażdżona”. Zdecydowanie oświadczył wstrząśniętemu ojcu: “Nie mogę podać twojej córce leku. Będę jedynie starał się wspierać naturę w jej wysiłkach, przez usuwanie każdego utrudnienia, a potem zostawię naturę, by przywróciła wyczerpane siły organizmu”. Umieścił w ręce ojca kilka wskazówek, które zalecił mu ściśle stosować.WP2 421.4

    “Utrzymuj pacjentkę wolną od podniecenia i każdego wpływu obliczonego na to, by przygnębiać. Zajmujący się nią powinni być radośni i pełni nadziei. Powinna mieć prostą dietę i powinno się jej pozwolić na picie dużej ilości czystej, miękkiej wody. Częsta kąpiel w czystej, miękkiej wodzie, po której następuje delikatne nacieranie. Niech światło i powietrze będą swobodnie wpuszczane do jej pokoju. Musi mieć spokój i niezakłócony odpoczynek”.WP2 421.5

    Ojciec powoli przeczytał receptę i zdziwił się kilkoma prostymi wskazów- kami, jakie zawierała i wydawało się, że ma wątpliwości co do jakiegokolwiek dobra, wynikającego z tak prostych środków. Lekarz powiedział:WP2 422.1

    “Miałeś wystarczające zaufanie w moje umiejętności, by umieścić życie twojej córki w moich rękach. Nie cofaj swojego zaufania. Będę codziennie odwiedzał twoją córkę i kierował tobą w umiejętnym postępowaniu w jej sprawie. Stosuj moje wskazówki z ufnością, a wierzę, że w kilka tygodni zaprezentuję ci ją w znacznie lepszym stanie zdrowia, jeśli nie całkowicie wyleczoną”.WP2 422.2

    Ojciec spojrzał smutno i niepewnie, ale uległ decyzji lekarza. Obawiał się, że jego córka będzie musiała umrzeć, jeśli nie otrzyma leku.WP2 422.3

    Ponownie przedstawiony mi został drugi przypadek. Pacjentka wyglądała lepiej pod wpływem nux vomica. Siedziała podniesiona, otulając się dokładnie wokół szalem i skarżąc się na chłód. Powietrze w pokoju było zanieczyszczone. Było rozgrzane i utraciło swoją żywotność. Niemal każda szczelina, którą mogło wejść czyste powietrze, była osłonięta, by chronić pacjentkę przed uczuciem bolesnego chłodu, szczególnie odczuwanego z tyłu szyi i w dół wzdłuż kręgosłupa. Jeśli drzwi pozostawiono uchylone, wydawała się zdenerwowana i zmartwiona, i błagała, żeby zostały zamknięte, ponieważ było jej zimno. Nie mogła znieść najmniejszego podmuchu powietrza z drzwi czy okien. Inteligentny mężczyzna stał patrząc na nią litościwie i powiedział do obecnych:WP2 422.4

    “To wtórny efekt nux vomica. Jest on szczególnie odczuwany przez nerwy i oddziałuje na cały system nerwowy. Przez pewien czas będzie miało miejsce wzmożone, wymuszone działanie nerwów. Gdy jednak siła tego lekarstwa wygaśnie, nastąpi chłód i skrajne wyczerpanie nerwowe. Dokładnie do tego stopnia jak pobudza on i ożywia, będą następowały przytępiające, odrętwiające skutki”.WP2 422.5

    Ponownie przedstawiony mi został trzeci przypadek. Był to przypadek młodego człowieka, któremu podano kalomel. Bardzo cierpiał. Jego usta były ciemne i obrzmiałe. Jego dziąsła były zaognione. Jego język był spuchnięty i obrzmiały, a ślina w dużych ilościach wypływała z jego ust. Wspomniany wcześniej inteligentny mężczyzna spojrzał smutno na cierpiącego i powiedział:WP2 422.6

    “To wpływ preparatów rtęciowych. Ten młody człowiek miał pozostałą, wystarczającą energię nerwową, by rozpocząć walkę z tym intruzem, tym trującym lekarstwem, by spróbować wydalić je z organizmu. Wielu nie pozostało wystarczająco dużo sił życiowych, by powstać do działania i natura zostaje pokonana i zaprzestaje swoich wysiłków, a ofiara umiera”.WP2 423.1

    Ponownie został mi przedstawiony czwarty przypadek — osoby, której podano opium. Obudziła się ze swojego snu skrajnie wyczerpana. Jej umysł był oszołomiony. Była niecierpliwa i drażliwa, wynajdując winę u swoich najlepszych przyjaciół i wyobrażając sobie, że nie starali się ulżyć jej cierpieniom. Stała się szalona i majaczyła jak umysłowo chora. Wspomniany wcześniej mężczyzna spojrzał smutno na cierpiącą i powiedział do tych, którzy byli obecni:WP2 423.2

    “To wtórny efekt brania opium”. Wezwany został jej lekarz. Dał jej zwiększoną dawkę opium, co uciszyło jej majaczenie, czyniąc ją jednak bardzo gadatliwą i wesołą. Była w przyjaźni z wszystkimi wokół niej i wyrażała dużo uczucia zarówno dla znajomych, jak dla swoich krewnych. Powiedział: “Jej stan zdrowia nie jest obecnie lepszy od tego, gdy była w swoich szalonych majaczeniach. Zdecydowanie jej się pogorszyło. To trujące lekarstwo, opium, daje chwilową ulgę od bólu, nie usuwa jednak przyczyny bólu. Ogłupia jedynie mózg, czyniąc go niezdolnym do odbierania wrażeń z nerwów. Gdy mózg jest w taki sposób niewrażliwy, słuch, smak i wzrok są atakowane. Gdy wpływ opium mija, i mózg powstaje ze swojego stanu paraliżu, nerwy, które były odcięte od łączności z mózgiem, wykrzykują głośniej niż kiedykolwiek bóle w organizmie, z powodu dodatkowego pogwałcenia, jakiego doznał organizm przez przyjęcie tej trucizny. Każde dodatkowe lekarstwo podane pacjentowi, czy będzie to opium, czy jakaś inna trucizna, skomplikuje sprawę i uczyni powrót pacjenta do zdrowia bardziej beznadziejnym. Lekarstwa podawane dla otępienia, jakiekolwiek by nie były, rozstrajają system nerwowy. Zło, nieskomplikowane na początku, do przezwyciężenia którego powstała sama natura, i z którym by sobie poradziła, gdyby została pozostawiona sobie samej, zostało uczynione dziesięciokrotnie gorszym przez trujące lekarstwa wprowadzane do organizmu, co samo w sobie jest niszczącą chorobą, zmuszając do nadzwyczajnego działania pozostałe siły życiowe do walki i pokonania lekarstwa — intruza”.WP2 423.3

    Ponownie zostałam zabrana do pokoju chorej z pierwszego przypadku, przypadku ojca i jego córki. Córka siedziała u boku swojego ojca, radosna i szczęśliwa, z rumieńcami zdrowia na swoim obliczu. Ojciec patrzył na nią z radosnym zadowoleniem, jego oblicze świadczyło o wdzięczności jego serca, że jego jedyne dziecko zostało mu oszczędzone. Wszedł jej lekarz, i po rozmowie z ojcem i dzieckiem przez krótki czas, wstał, żeby wyjść. Zwrócił się do ojca w ten sposób: “Przedstawiam ci twoją córkę przywróconą do zdrowia. Nie dałem jej żadnego leku, abym mógł pozostawić ją z nieuszkodzonym organizmem. Lek nigdy nie mógłby tego dokonać. Lek rozstraja delikatną maszynerię natury, i uszkadza organizm, i zabija, ale nigdy nie leczy. Natura sama posiada pokrzepiające siły. Ona sama może odbudować swoje wyczerpane siły, i naprawić uszkodzenia, które otrzymała przez zaniedbanie jej niezmiennych praw”.WP2 423.4

    Zapytał potem ojca, czy był zadowolony z jego sposobu leczenia. Szczęśliwy ojciec wyraził swoją płynącą z głębi serca wdzięczność i doskonałe zadowolenie, mówiąc: “Nauczyłem się lekcji, której nigdy nie zapomnę. Była ona bolesna, lecz mimo to o bezcennej wartości. Jestem teraz przekonany, że moja żona i dzieci nie musiały umrzeć. Ich życie zostało poświęcone, gdy byli w rękach lekarzy przez ich trujące lekarstwa”.WP2 424.1

    Potem pokazano mi drugi przypadek, pacjentki, której podano nux vomica. Była dźwigana przez dwóch pomocników, z jej fotela do jej łóżka. Niemal utraciła władzę w swoich kończynach. Nerwy kręgosłupa były częściowo sparaliżowane, i kończyny utraciły swoją siłę do niesienia ciężaru osoby. Niepokojąco kaszlała i oddychała z trudnością. Została położona na łóżku, i wkrótce straciła swój słuch i wzrok, i w taki sposób przez chwilę wiodła nędzny żywot, i umarła. Wspomniany wcześniej mężczyzna spojrzał pełen smutku na pozbawione życia ciało i powiedział do tych, którzy byli obecni: “Świadectwo najłagodniejszego i przewlekłego wpływu nux vomica na ludzki organizm. Po jego wprowadzeniu, energia nerwowa została pobudzona do nadzwyczajnego działania, aby stawić czoło temu trującemu lekarstwu. To nadzwyczajne pobudzenie pociągnęło za sobą skrajne wyczerpanie, a ostatecznym rezultatem był paraliż nerwów. Lekarstwo to nie wywiera takiego samego skutku na wszystkich. Niektórzy, którzy mają silne organizmy mogą wyzdrowieć z nadużyć, na jakie mogli narazić organizm. Podczas gdy inni, których trzymanie się życia nie jest tak silne, którzy posiadają osłabione organizmy, nigdy nie wyzdrowieli po przyjęciu do organizmu nawet jednej dawki, a wielu umarło nie z innej przyczyny niż od skutków jednej porcji tej trucizny. Jej skutki zawsze przyczyniają się do śmierci. Kondycja organizmu, w czasie, gdy przyjmowane są do niego te trucizny, rozstrzyga o życiu pacjenta. Nux vomica może okaleczyć, sparaliżować, zniszczyć zdrowie na zawsze, ale nigdy nie leczy.”WP2 424.2

    Ponownie został mi przedstawiony trzeci przypadek, przypadek młodego człowieka, któremu podano kalomel. Był żałosną ofiarą. Jego kończyny były sparaliżowane i był wielce zdeformowany. Stwierdził, że jego cierpienia były nie do opisania, a życie było dla niego wielkim ciężarem. Mężczyzna, o którym wielokrotnie wspominałam, spojrzał na cierpiącego ze smutkiem i współczuciem, i powiedział: “Jest to skutek kalomelu. Dręczy on organizm tak długo jak pozostaje w nim jego cząsteczka. Żyje zawsze, nie tracąc swoich właściwości przez swój długi pobyt w żywym organizmie. Zaognia stawy, a często powoduje rozkład w kościach. Często objawia się w guzach, wrzodach i rakach, lata po tym, gdy został wprowadzony do organizmu.”WP2 425.1

    Ponownie został mi przedstawiony czwarty przypadek — pacjentki, której podano opium. Jej oblicze było blade, a jej oczy niespokojne i szkliste. Jej ręce drżały jakby sparaliżowane, i wydawała się być wielce pobudzona, wyobrażając sobie, że wszyscy obecni sprzymierzyli się przeciwko niej. Jej umysł był kompletnym wrakiem, a ona majaczyła w żałosny sposób. Wezwany został lekarz, a wydawał się być niewzruszony na te straszne pokazy. Dał pacjentce silniejszą dawkę opium, która jak powiedział doprowadzi ją do porządku. Jej majaczenia nie ustawały dopóki nie stała się całkowicie odurzona. Potem przeszła w podobne do śmierci odrętwienie. Wspomniany mężczyzna spojrzał na pacjentkę i powiedział smutno: “Jej dni są policzone. Wysiłki podejmowane przez naturę były tak wiele razy przezwyciężane przez tę truciznę, że siły życiowe są wyczerpane przez to, że były wielokrotnie pobudzane do nienaturalnego działania, by oczyścić organizm z tego trującego lekarstwa. Wysiłki natury już mają ustać, a potem pełne cierpienia życie pacjentki zakończy się”.WP2 425.2

    Więcej zgonów spowodowane zostało przez przyjmowanie lekarstw niż przez wszystkie inne przyczyny łącznie. Gdyby w kraju był jeden lekarz zamiast tysięcy, nie dopuszczono by do ogromnej liczby przedwczesnej umieralności. Mnóstwo lekarzy i mnóstwo lekarstw stało się przekleństwem mieszkańców ziemi i doprowadziło tysiące i dziesiątki tysięcy przedwcześnie do grobów.WP2 425.3

    Pobłażanie w zbyt częstym przyjmowaniu posiłków i w zbyt dużych ilościach, przeciąża organy trawienne i wywołuje rozgorączkowany stan organizmu. Krew staje się zanieczyszczona, a potem pojawiają się różnego rodzaju choroby. Posyła się po lekarza, który przepisuje jakieś lekarstwo przynoszące doraźną ulgę, ale nie leczące choroby. Może ono zmienić postać choroby, lecz prawdziwe zło zostaje zwiększone dziesięciokrotnie. Natura stara się ze wszystkich sił uwolnić organizm z nagromadzonych nieczystości i gdyby mogła być zostawiona samej sobie, wspomagana przez elementarne błogosławieństwa niebios, takie jak czyste powietrze i czysta woda, dokonane byłoby szybkie i bezpieczne uzdrowienie.WP2 425.4

    Cierpiący, w takich przypadkach, mogą zrobić dla siebie samych to, czego inni nie mogą zrobić dla nich równie dobrze. Powinni zacząć uwalniać naturę z narzuconego jej obciążenia. Powinni usunąć przyczynę. Pościć krótki czas i dać żołądkowi szansę na odpoczynek. Zmniejszyć rozgorączkowany stan organizmu przez rozważne i rozsądne stosowanie wody. Starania te pomogą naturze w jej zmaganiach, by uwolnić organizm z nieczystości. Zazwyczaj jednak osoby, które doznają bólu stają się niecierpliwe. Nie są skłonne do praktykowania samozaparcia i odrobiny cierpienia z powodu głodu. Nie są też skłonni czekać na powolny proces natury odbudowującej przeciążone siły organizmu. Lecz są zdecydowani na to, by natychmiast uzyskać ulgę i przyjmują silne lekarstwa, przepisane przez lekarzy. Natura dobrze wykonywała swoją pracę i odniosłaby zwycięstwo, gdy jednak wykonywała swoje zadanie, wprowadzone zostały obce substancje o trującym charakterze. Cóż za błąd! Zmaltretowana natura ma teraz dwa zła, przeciw którym musi walczyć, zamiast jednego. Pozostawia dzieło, w które była zaangażowana, i zdecydowanie chwyta się, by wydalić nowo wprowadzonego do organizmu intruza. Natura odczuwa to podwójne czerpanie z jej zasobów i staje się osłabiona.WP2 426.1

    Lekarstwa nigdy nie leczą choroby. Zmieniają jedynie postać i lokalizację. Sama natura jest skutecznym odnowicielem i jakże daleko lepiej może spełnić swoje zadanie, jeśli jest pozostawiona samej sobie. Rzadko jednak pozwala się jej na ten przywilej. Jeśli okaleczona natura dźwiga się pod ciężarem i ostatecznie w wielkiej mierze spełnia swoje podwójne zadanie i pacjent żyje, zasługa przypisywana jest lekarzowi. Jeśli jednak natura zawodzi w swoim wysiłku, by wydalić truciznę z organizmu, i pacjent umiera, to jest to nazywane zadziwiającym zrządzeniem Opatrzności. Gdyby pacjent obrał taki sposób postępowania, by w porę uwolnić przeciążoną naturę i rozsądnie stosował czystą miękką wodę, wtedy to zrządzenie śmiertelności wynikającej z lekarstw mogłoby być całkowicie odsunięte. Stosowanie wody da zaledwie niewiele, jeśli pacjent nie odczuwa również konieczności dokładnego zajęcia się swoją dietą.WP2 426.2

    Wielu żyje łamiąc prawa zdrowia i są nieświadomi związku istniejącego między ich nawykami jedzenia, picia i pracy a utrzymaniem ich zdrowia. Nie obudzą się, by ujrzeć swój prawdziwy stan, dopóki natura nie zaprotestuje przeciwko doznawanym nadużyciom poprzez bóle i cierpienia organizmu. Gdyby jednak nawet wtedy cierpiący jedynie rozpoczęli pracę należycie i uciekli się do prostych środków, jakie zaniedbali — stosowania wody i właściwej diety, natura otrzymałaby dokładnie tę wymaganą pomoc, jaką powinna otrzymać dużo wcześniej. Jeśli ten sposób postępowania jest stosowany, pacjent zazwyczaj wyzdrowieje nie będąc osłabiony.WP2 427.1

    Gdy lekarstwa wprowadzane są do organizmu, przez pewien czas może się wydawać, że wywierają korzystny skutek. Może mieć miejsce pewna zmiana, jednak choroba nie jest wyleczona. Zamanifestuje się w jakiejś innej postaci. W wysiłkach natury, by wydalić lekarstwo z organizmu, pacjentowi sprawiane jest czasami dotkliwe cierpienie. A choroba, dla uleczenia której podawane jest lekarstwo, może zaniknąć, jednak tylko po to, by na nowo pojawić się w innej postaci, takiej jak choroby skóry, wrzody, bolesne choroby stawów, a czasami w bardziej niebezpiecznej i śmiertelnej postaci. Wątroba, serce i mózg często atakowane są przez lekarstwa i często wszystkie te organy obciążone są chorobą, a nieszczęśnicy, którym są podawane, jeśli przeżyją, są kalekami na całe życie, znużonymi żałosną wegetacją. Och, jakże wiele kosztuje trujące lekarstwo! Jeśli nie kosztowało życie, kosztuje prawdziwie zbyt dużo. Natura została okaleczona we wszystkich swoich wysiłkach. Cała maszyneria jest zepsuta, a w przyszłym czasie, gdy trzeba zdać się na te delikatne mechanizmy, które zostały uszkodzone, by odegrały ważniejszą rolę w jedności ze wszystkimi delikatnymi mechanizmami maszynerii natury, nie mogą one z gotowością i solidnie wykonać swojej pracy i cały organizm odczuwa ten brak. Te organy, które powinny być w zdrowym stanie, są osłabione, krew staje się zanieczyszczona. Natura toczy zmagania, a pacjent cierpi na różne dolegliwości, aż dochodzi do nagłego załamania w jej wysiłkach i następuje śmierć. Jest więcej tych, którzy umarli z powodu używania lekarstw, niż wszystkich, którzy umarliby z powodu choroby, gdyby natura była pozostawiona, by wykonać swoje własne dzieło.WP2 427.2

    Bardzo wiele istnień zostało złożonych w ofierze przez lekarzy podających lekarstwa na nieznane choroby. Nie mają oni rzeczywistej wiedzy o dokładnej chorobie, jaka dotyka pacjenta. Od lekarzy oczekuje się jednak, żeby już po chwili wiedzieli co robić i jeśli nie działają natychmiast, tak jakby doskonale rozumieli chorobę, to przez niecierpliwych przyjaciół i przez chorych uważani są za niekompetentnych lekarzy. Dlatego, aby zaspokoić błędne opinie chorego i jego przyjaciół, lek musi zostać podany, eksperymenty i doświadczenia wypróbowane, by wyleczyć pacjenta z choroby, o której nie mają rzeczywistej wiedzy. Natura obciążana jest trującymi lekarstwami, których nie potrafi wydalić z organizmu. Lekarze sami często przekonani są, że stosowali silne leki na chorobę, która nie istniała, a śmierć była tego konsekwencją.WP2 427.3

    Lekarze zasługują na potępienie, nie są jednak jedynymi, którzy ponoszą winę. Sami chorzy, gdyby byli cierpliwi, zastosowali dietę i trochę pocierpieli, i dali naturze czas na odzyskanie sił, wyzdrowieliby znacznie szybciej bez użycia jakiegokolwiek leku. Sama natura posiada lecznicze siły. Leki nie posiadają mocy leczniczej, lecz w największej mierze przeszkodzą naturze w jej wysiłkach. Ostatecznie to ona musi wykonać dzieło przywrócenia do zdrowia. Chorzy chcą szybko wyzdrowieć, a przyjaciele chorych są niecierpliwi. Chcą otrzymać lek, a jeśli nie czują tego potężnego wpływu w swoich organizmach, który jak sądzą powinni odczuwać, do czego prowadzą ich błędne poglądy, niecierpliwie zmieniają lekarza na innego. Zmiana często potęguje zło. Przechodzą przez serie leków równie niebezpiecznych jak za pierwszym razem i bardziej zgubnych, ponieważ dwa sposoby leczenia nie zgadzają się ze sobą i organizm zostaje zatruty nie do uleczenia.WP2 428.1

    Wielu nie dowiedziało się jednak nigdy na podstawie własnego doświadczenia o dobroczynnych skutkach wody i obawiają się zastosować jedno z największych błogosławieństw niebios. Woda jest odrzucana przez osoby cierpiące z powodu palącej gorączki z obawy, że im zaszkodzi. Gdyby woda była obficie dawana im do picia w ich rozgorączkowanym stanie i używano by jej także zewnętrznie, uniknięto by długich dni i nocy cierpienia, a wiele cennych istnień byłoby oszczędzonych. Tysiące umarło jednak z powodu szalejących gorączek trawiących ich, dopóki paliwo zasilające gorączkę nie zostało spalone, narządy zniszczone i umarli w największych męczarniach nie otrzymując pozwolenia na to, by otrzymać wodę, by zaspokoić ich palące pragnienie. Woda, którą przeznacza się dla pozbawionego czucia budynku na ugaszenie szalejących żywiołów, nie jest przeznaczana dla ludzkich istot, by ugasić ogień, który trawi narządy.WP2 428.2

    Tłumy pozostają w niewybaczalnej niewiedzy jeśli chodzi o prawa ich istoty. Zastanawiają się dlaczego nasza rasa jest tak słaba i dlaczego tak wielu umiera przedwcześnie. Czy nie ma przyczyny? Lekarze, którzy twierdzą że rozumieją ludzki organizm, przepisują swoim pacjentom, a nawet swoim własnym ukochanym dzieciom i swoim towarzyszom powolne trucizny, aby rozpędzić chorobę albo żeby wyleczyć lekkie niedomaganie. Z pewnością nie potrafią uświadomić sobie zła tych rzeczy albo nie mogli tego zrobić. Skutki trucizny mogą nie być natychmiast dostrzegane, niewątpliwie wykonuje ona jednak swoje dzieło w organizmie, podkopując organizm i okaleczając naturę w jej wysiłkach. Szukają naprawy zła, lecz wywołują daleko większe, które często jest nieuleczalne. Ci, z którymi w ten sposób postępowano, są nieustannie chorzy i nieustannie leczeni. A mimo to, gdy posłuchasz ich rozmowy, często usłyszysz jak zachwalają używane lekarstwa i polecają je innym, ponieważ odnieśli korzyść z ich przyjmowania. Wydawałoby się, że dla takich, którzy potrafią wnioskować od przyczyny do skutku, blade oblicze, nieustanne narzekania na dolegliwości i ogólne skrajne wyczerpanie tych, którzy twierdzą, że odnieśli korzyść, będą wystarczającymi dowodami niszczącego zdrowie wpływu lekarstw. A mimo to wielu jest tak ślepych, że nie widzą że wszystkie przyjęte przez nich lekarstwa nie wyleczyły ich, ale pogorszyły stan zdrowia. Okaleczony przez lekarstwa uważa się za numer jeden w świecie, ale jest ogólnie zrzędliwy, drażliwy, zawsze chory, wiodąc nędzny byt i wydaje się żyć jedynie po to, by wzywać do nieustannego ćwiczenia cierpliwość innych. Trujące lekarstwa nie zabiły ich z miejsca, ponieważ natura niechętnie puszcza się życia. Nie jest skłonna do tego, by zaprzestać swoich zmagań. Mimo to ci, którzy biorą lekarstwa nigdy nie są zdrowi.WP2 429.1

    Nieskończona różnorodność leków w sklepie, liczne reklamy nowych lekarstw i mikstur, z których wszystkie, jak mówią, dokonują cudownych uzdrowień, zabijają setki tam, gdzie przynoszą korzyść jednemu. Ci, którzy są chorzy nie są cierpliwi. Wezmą różne leki, z których niektóre są bardzo silne, chociaż nie wiedzą nic o naturze tych mikstur. Wszystkie przyjmowane przez nich leki czynią ich powrót do zdrowia bardziej beznadziejnym. Mimo to kontynuują leczenie i stale im się pogarsza, aż umrą. Niektórzy wezmą lek w każdym przypadku. Pozwólcie im zatem brać te szkodliwe mikstury i różne śmiertelne trucizny na ich własną odpowiedzialność. Słudzy Boży nie powinni podawać leków, o których wiedzą, że pozostawią za sobą szkodliwe skutki dla organizmu, nawet jeśli uśmierzają obecne cierpienie. — Health or How to Live 49-64.WP2 429.2

    Larger font
    Smaller font
    Copy
    Print
    Contents